Jednego dnia zawaliłam. Cóż, bywa.
Drugiego chciałam zjeść tylko kawałeczek tortu, to jak na cały dzień żadna tragedia. Ale stało się to, czego zawsze się boję-napad.Zupa, kanapka, czekolada, ptasie mleczko, cola...
Chciałam zwymiotować, ale usłyszeliby, jeszcze zaczęli obserwować...Chciałam poćwiczyć,ale oczy mi się kleiły i zasnęłam przed 23.To moja wina, powinnam pić więcej kawy-miałabym mniejszy apetyt i nie zasnęłaby tak wcześnie.Całą noc bolał mnie brzuch, czułam ten ciężar pochłoniętych kcal. Co chwilę się budziłam, miałam koszmary...
Dziś muszę odpokutować, wiem,że Ana jest zła. W końcu ją zawiodłam... Ale mam nadzieję,że mnie nie zostawi. Żałuję, chcę to wszystko naprawić... Nie może mnie zostawić.
A jak u Was? Zastanawiam się co Was nabardziej motywuje? Macie swoje sposoby na trwanie przy Anie?
Drugiego chciałam zjeść tylko kawałeczek tortu, to jak na cały dzień żadna tragedia. Ale stało się to, czego zawsze się boję-napad.Zupa, kanapka, czekolada, ptasie mleczko, cola...
Chciałam zwymiotować, ale usłyszeliby, jeszcze zaczęli obserwować...Chciałam poćwiczyć,ale oczy mi się kleiły i zasnęłam przed 23.To moja wina, powinnam pić więcej kawy-miałabym mniejszy apetyt i nie zasnęłaby tak wcześnie.Całą noc bolał mnie brzuch, czułam ten ciężar pochłoniętych kcal. Co chwilę się budziłam, miałam koszmary...
Dziś muszę odpokutować, wiem,że Ana jest zła. W końcu ją zawiodłam... Ale mam nadzieję,że mnie nie zostawi. Żałuję, chcę to wszystko naprawić... Nie może mnie zostawić.
A jak u Was? Zastanawiam się co Was nabardziej motywuje? Macie swoje sposoby na trwanie przy Anie?