“Czy wszystko pozostanie tak samo, kiedy mnie już nie będzie? Czy książki odwykną od dotyku moich rąk, czy suknie zapomną o zapachu mojego ciała? A ludzie? Przez chwilę będą mówić o mnie, będą dziwić się mojej śmierci - zapomną. Nie łudźmy się, przyjacielu, ludzie pogrzebią nas w pamięci równie szybko, jak pogrzebią w ziemi nasze ciała. Nasz ból, nasza miłość, wszystkie nasze pragnienia odejdą razem z nami i nie zostanie po nich nawet puste miejsce. Na ziemi nie ma pustych miejsc.”
długa,ale piękna. Wysłuchajcie całej.
Śmierć,jest początkiem końca. Z pozoru najłatwiejszym rozwiązaniem na wszystko. Z pozoru lek na każdy problem. Większość młodych o niej myślała,ja też. Większość próbowała jej zaznać,ja też. Dlaczego jednak wciąż tu jestem,dlaczego większość,która próbowała przekroczyć tę cienką linię między życiem,a śmiercią jednak żyje?
W tym wieku najgorszym doradcą są hormony. Niestety nie jesteśmy w stanie ich opanować,ja szczególnie nie umiem tego zrobić. Powstaje mętlik,bo sami nie wiemy,co jednak robić,jak rozwiązać wszystkie problemy,te najcięższe. I znowu wracamy do punktu wyjścia-śmierć. Może jednak znowu jej pomóc nadejść,ona pozwoliłaby wyzwolić nam się od wszelkiego cierpienia.
"Ale"... zawsze pojawia się jakieś "ale". Boimy się śmierci. Nawet nie śmierci,boimy się tego,co nieznane,ale brakuje woli życia. Wydaje się,że życie to ciągłe cierpienie. W sumie bardzo dobrze,że pojawiają się takie wątpliwości,dzięki nim większość ludzkich istnień ocaleje,w tym moje.
Osoby,które żyją są bohaterami. Cierpienie wymaga więcej odwagi niż samobójstwo. Żeby żyć trzeba mieć odwagę,życie jest najcenniejszym skarbem w naszym życiu.
Dlaczego tak właściwie poruszam ten temat?
Znam sporo osób z wirtualnego świata,które ''niczego innego nie pragną poza śmiercią". Uświadomienie im wszystkiego być może pomoże w ocaleniu życia. Własne doświadczenia są najlepsze.
Mimo tego,że u mnie wszystko się sypie staram się nie poddawać. Mam fatalne wyniki. Moje obie nerki pracują fatalnie (Bogu dziękuję,że wgl jeszcze jakoś pracują),serce też jest w kiepskiej formie,już nawet nie pamiętam,co to miesiączka.
Wszystko jest trudne,trudniejsze niż kiedyś i przyznam,że momentami mam wrażenie,że nadchodzi powolna śmierć i wolałabym z tym skończyć od razu,ale właśnie w takich momentach,tych najcięższych należy włączyć tzw.''lampkę'',która pozwoli wszystko przeanalizować,odciągać od idiotycznych ''pomysłów''.
Jesteśmy młodzi,wszystko może się jeszcze zmienić. Czasem los rzuca nam kłody pod nogi,ale właśnie wtedy kiedy upadamy należy się podnieść,otrzepać się,unieść głowę do góry i przyrzec sobie,że wszystko będzie dobrze.
Bilans:
* 0 kcal (cały dzień spędzony na badaniach,musiałam być na czczo)
Thinspiracje/inspiracje:
P.s. Przepraszam,że dziś tak długo,ale mnóstwo wiadomości zmusiło mnie do dodania takiej notki.
Chudego
Berenika