Kolejny dzien bezsensownie zmarnowany na jedzeniu. Do 19 trzymalam sie w gruncie rzeczy niezle. 3 kromki chleba i prawie 3 godziny na sali treningowej. A potem wieczorna rozpusta. Ostatnie spotkanie w pelnym skladzie naszej 'paczki'. Za 2 dni znow porozjezdzamy sie w rozne strony Polski. A kazde spotkanie jest rowne duzym iloscia jedzenia i alkoholu. Chipsy, zelki, przepyszne ciasto zrobione przez Tusie, bulki czosnkowe, wodka, szampan, cola, soki. Nie moglam sie powstrzymac. Chcialam sie tego z siebie pozbyc, ale nie potrafie wymusic wymiotow. Wiec teraz te tysiace kalorii znow zamienia sie w warstwe tluszczu na moim ciele...
Co sie stalo z ta anorektyczna Antonina, ktora bylam jeszcze 3 lata temu? Gdzie ta silna wola? Gdzie ta niechec do jedzenia? Wtedy zycie bylo prostsze. Mimo, ze bylam na granicy zycia i smierci z wyniszczenia, mimo, ze trafialam ze szpitala do szpitala, wtedy bylam szczesliwsza.
A dzis? Nieposkromiony apetyt, nienawisc do siebie samej, obrzydzenie przy kazdym spojrzeniu w lustro, depresja. Bledne kolo.
I kolejna rana na moim ciele. Jeszcze jedna. I nastepna. Bol. Krew, Poczucie winy. Tak podsumowalam dzisiejszy dzien...
Co sie stalo z ta anorektyczna Antonina, ktora bylam jeszcze 3 lata temu? Gdzie ta silna wola? Gdzie ta niechec do jedzenia? Wtedy zycie bylo prostsze. Mimo, ze bylam na granicy zycia i smierci z wyniszczenia, mimo, ze trafialam ze szpitala do szpitala, wtedy bylam szczesliwsza.
A dzis? Nieposkromiony apetyt, nienawisc do siebie samej, obrzydzenie przy kazdym spojrzeniu w lustro, depresja. Bledne kolo.
I kolejna rana na moim ciele. Jeszcze jedna. I nastepna. Bol. Krew, Poczucie winy. Tak podsumowalam dzisiejszy dzien...