Witam ludzie. nie było mnie cały weekend. Przerwałam SGD, tyle kurwa przegrać. Dzisiaj znowu nie wytrzymałam i zakupiłam gigantyczną bagietkę z jajkiem i warzywami w piekarni. W weekend upiłam się i zaczęłam pisać na facebooku do chłopaka, w którym jestem zakochana (i jest zajęty przez moją przyjaciółkę, z którą z resztą piłam). Jedna wielka chujnia. Jak widać wchłonęłam parę tysięcy kalorii. Wracam do SGD, bo nie wytrzymam. Wszystko poszło się jebać. Nie ma bilansu, bo jem wszystko co mi wpadnie w ręce. I tak trochę się cieszę, że wytrzymałam prawie wszystkie dni robocze, bo to nie podobne do mnie.
Trzymajcie się chudo!
Trzymajcie się chudo!