@i want..? i @Alvorada Mówicie - macie:)
Najlepiej od razu póki pamiętam. Spróbuję w miarę zwięźle.
To tak, odchudzałam się od liceum, ale już wcześniej zawsze powtarzałam, że jestem gruba i mam grube nogi (co doprowadzało moją przyjaciółkę do szewskiej pasji). Mimo, że jako dziecko miałam niedowagę. Był moment, gdy zaczęłam myśleć, że jest spoko, ale nadeszło dojrzewanie, młodzieńczy bunt i stany depresyjne i znów byłam brzydka.
W liceum mama powiedziała, że powinnam schudnąć, więc przeszłam na Dietę Kopenhaską. I od tamtej pory już zawsze uważałam, że im mniej jem tym lepiej.
W wakacje po skończonej maturze wyjechałam do Irlandii. Spadłam do bardzo niskiej wagi i podobałam się sobie. Zaczęłam jednak brać wtedy tabletki anty. Które dosłownie mnie rozerwały. Po tygodniu nie mogłam włożyć spodni. I przytyłam ponad 10 kg. Nie mogłam za nim schudnąć. Zaczęłam się głodzić i obżerać.
Po 6-ciu miesiącach odstawiłam tabletki. Trochę schudłam, ale w ogóle nie przypominałam siebie sprzed brania. Moim celem był powrót do tego momentu. I wir diet. Wrociłam do Polski i zaczęłam szukać thinspiracji. Nawet założyłam takiego bloga. Jedzenie stało się wrogiem.
Poznałam nowego faceta, krótko zapomniałam o dietach, bo poczułam się chciana, ale jak w każdym związku pojawiły się problemy. Zaczęłam znowu się odchudzać i wpadać w coraz większą depresję.
W końcu przyjaciółka martwiąc się o mnie zarejestrowała mnie do świetnej jej zdaniem lekarki, tak o, żeby mnie zbadała. Ta natychmiast skierowała mnie do psychiatry. Psychiatra dał mi leki i skierował na psychoterapię.
Tak więc, nie była to do końca moja decyzja, a inicjatywa przyjaciółki.
Ja natomiast nie chciałam wychodzić z ED, chciałam tylko wyjść z depresji. Dlatego długo nie mówiłam psychoterapeutce, że mam problem z odżywianiem, ale w końcu to wyszło. W czasie psychoterapii wciąż chudłam. Jednak psychoterapeutka zasiała we mnie ziarno, że moja waga nie jest najważniejsza a ja jestem coś więcej warta niż mój wygląd.
Do tego poznałam Pawła i tak jakoś zaczęłam jeść więcej. Niestety co jest normalne - zaczęły się też napady i obsesyjne jedzenie słodyczy, ale przestałam przynajmniej wymiotować. Oczywiście przytyłam, ale Paweł mówił, że nic nie widzi, ze jest okej itd.
Mnie to jednak przeszkadzało i już miałam znowu zacząć głodzenie, jakieś detoksy... gdy trafiłam na Freelee Banana Girl i okazało się, że nie muszę ograniczać kalorii by być szczupłą.
Początek był mega trudny, gdy przytyłam jeszcze więcej. Ale było warto, bo jednak glukoza odżywia mózg i można bardziej racjonalnie myśleć, do tego Paweł jako moja opoka zdał egzamin, więc wytrwałam, aż doszłam do momentu, gdy metabolizm się rozruszał i osiągnęłam prawidłową wagę. Czyli taką jaką mam teraz. Nie ważę 40 kg (w sumie niewiele więcej
), ale wiem też, że nie muszę, bo i tak jestem szczupła i najważniejsze, wiem, że taka zostanę.
Bo nie trzeba wybierać między głodzeniem się a byciem grubym. Co przez całe życie było moim przekonaniem.
Powodzenia @I want..? Oby Twój terapeuta był równie mądry jak mój i byś otoczyła się ludzmi, którzy będą Cię wspierać. Wtedy jesteś skazana na sukces, bo wiem, że chcesz z tego wyjść.![:* :*]()
EDIT: Dodam fotki. Ja dwa lata temu W Jeleniej Górze i ja w tym roku w Jeleniej Górze
Nigdy nie wróciłabym do tamtego zmaltretowanego ciała.
Najlepiej od razu póki pamiętam. Spróbuję w miarę zwięźle.
To tak, odchudzałam się od liceum, ale już wcześniej zawsze powtarzałam, że jestem gruba i mam grube nogi (co doprowadzało moją przyjaciółkę do szewskiej pasji). Mimo, że jako dziecko miałam niedowagę. Był moment, gdy zaczęłam myśleć, że jest spoko, ale nadeszło dojrzewanie, młodzieńczy bunt i stany depresyjne i znów byłam brzydka.
W liceum mama powiedziała, że powinnam schudnąć, więc przeszłam na Dietę Kopenhaską. I od tamtej pory już zawsze uważałam, że im mniej jem tym lepiej.
W wakacje po skończonej maturze wyjechałam do Irlandii. Spadłam do bardzo niskiej wagi i podobałam się sobie. Zaczęłam jednak brać wtedy tabletki anty. Które dosłownie mnie rozerwały. Po tygodniu nie mogłam włożyć spodni. I przytyłam ponad 10 kg. Nie mogłam za nim schudnąć. Zaczęłam się głodzić i obżerać.
Po 6-ciu miesiącach odstawiłam tabletki. Trochę schudłam, ale w ogóle nie przypominałam siebie sprzed brania. Moim celem był powrót do tego momentu. I wir diet. Wrociłam do Polski i zaczęłam szukać thinspiracji. Nawet założyłam takiego bloga. Jedzenie stało się wrogiem.
Poznałam nowego faceta, krótko zapomniałam o dietach, bo poczułam się chciana, ale jak w każdym związku pojawiły się problemy. Zaczęłam znowu się odchudzać i wpadać w coraz większą depresję.
W końcu przyjaciółka martwiąc się o mnie zarejestrowała mnie do świetnej jej zdaniem lekarki, tak o, żeby mnie zbadała. Ta natychmiast skierowała mnie do psychiatry. Psychiatra dał mi leki i skierował na psychoterapię.
Tak więc, nie była to do końca moja decyzja, a inicjatywa przyjaciółki.
Ja natomiast nie chciałam wychodzić z ED, chciałam tylko wyjść z depresji. Dlatego długo nie mówiłam psychoterapeutce, że mam problem z odżywianiem, ale w końcu to wyszło. W czasie psychoterapii wciąż chudłam. Jednak psychoterapeutka zasiała we mnie ziarno, że moja waga nie jest najważniejsza a ja jestem coś więcej warta niż mój wygląd.
Do tego poznałam Pawła i tak jakoś zaczęłam jeść więcej. Niestety co jest normalne - zaczęły się też napady i obsesyjne jedzenie słodyczy, ale przestałam przynajmniej wymiotować. Oczywiście przytyłam, ale Paweł mówił, że nic nie widzi, ze jest okej itd.
Mnie to jednak przeszkadzało i już miałam znowu zacząć głodzenie, jakieś detoksy... gdy trafiłam na Freelee Banana Girl i okazało się, że nie muszę ograniczać kalorii by być szczupłą.
Początek był mega trudny, gdy przytyłam jeszcze więcej. Ale było warto, bo jednak glukoza odżywia mózg i można bardziej racjonalnie myśleć, do tego Paweł jako moja opoka zdał egzamin, więc wytrwałam, aż doszłam do momentu, gdy metabolizm się rozruszał i osiągnęłam prawidłową wagę. Czyli taką jaką mam teraz. Nie ważę 40 kg (w sumie niewiele więcej

Bo nie trzeba wybierać między głodzeniem się a byciem grubym. Co przez całe życie było moim przekonaniem.
Powodzenia @I want..? Oby Twój terapeuta był równie mądry jak mój i byś otoczyła się ludzmi, którzy będą Cię wspierać. Wtedy jesteś skazana na sukces, bo wiem, że chcesz z tego wyjść.

EDIT: Dodam fotki. Ja dwa lata temu W Jeleniej Górze i ja w tym roku w Jeleniej Górze
