Nienawidzę się, nienawidzę, nienawidzę. Nienawidzę patrzeć w lustro, nienawidzę patrzeć na siebie spojrzeniami innych ludzi, nienawidzę tego jak ubrania nie potrafią dopasować się do mojego cielska, nienawidzę dotknąć przypadkowo jakiejś mojej partii ciała i czuć pod palcami ten tłuszcz. A najbardziej nienawidzę tego, że wciąż jem i jem i jem.
Wszystko jest zależne od tego jak jem. Od tego jak moj brzuch bolesciwie pęka w szwach mimo, że kiedy odczuwa głód goni mnie do lodówki. Od tego, że każda moja mysl skupiona jest na jedzeniu. Nie ma nawet sekundy żebym o tym nie myślała.
Jestem tak komicznie słaba i wykończona psychicznie. Mam dość. Dość. Gdyby nie to że jestem tchórzem juz dawno bym się zabiła. Lepiej dla wszystkich. A przede wszystkim dla mnie. Ale mnie to zbyt przeraża. Nieświadomości i niewiedza co jest potem. A jesli jest gorzej ?
Jutro głodowka. Chyba, że i na to jestem za słaba i żałośnie nieudaczna.
Wszystko jest zależne od tego jak jem. Od tego jak moj brzuch bolesciwie pęka w szwach mimo, że kiedy odczuwa głód goni mnie do lodówki. Od tego, że każda moja mysl skupiona jest na jedzeniu. Nie ma nawet sekundy żebym o tym nie myślała.
Jestem tak komicznie słaba i wykończona psychicznie. Mam dość. Dość. Gdyby nie to że jestem tchórzem juz dawno bym się zabiła. Lepiej dla wszystkich. A przede wszystkim dla mnie. Ale mnie to zbyt przeraża. Nieświadomości i niewiedza co jest potem. A jesli jest gorzej ?
Jutro głodowka. Chyba, że i na to jestem za słaba i żałośnie nieudaczna.