I zaczyna się od nowa. Zmagania z wagą zaczynają być nudne. Przestaje frustrować tak mocno, bo jest zbanalizowane. Jestem pewna, że osiągnęłam już każdą wagę pośrednią między 47,3 a 57,9. KAŻDĄ PO KOLEI CHOCIAŻ PRZEZ KILKA DNI!
O czym to przede wszystkim świadczy? Że nie ma 3 dni pod rząd kiedy miałabym tą samą wagę. Że moje ubrania wahają się od rozmiaru S do L. Że w jednym tygodniu mogę używać tylko jednej trzeciej mojej szafy. Że porcja jedzenia, która w poniedziałek starcza mi na cały dzień w piątek stanowi jedną setną mojego jadłospisu.
Dzisiaj sobie pofolgowałam. Jutro mogę ważyć od 52,1 do 52,7 (doświadczenie robi swoje, naprawdę potrafię to realnie oszacować!). Cel na piątek: ważyć mniej niż 50 kilo. To co czuję w tym momencie to nie frustracja, nie złość, nie smutek, nie motywacja...to ZNUŻENIE. Cały tydzień będę błagała okropnego pana CZAS, żeby się pospieszył, jednocześnie nie robiąc nic do szkoły i psiocząc, że nie mam kiedy się uczyć.
Jak mam zamiar cel osiągnąć? NAJGŁUPSZYM Z MOŻLIWYCH SPOSOBÓW: głodówką całkowitą bądź posiłkami nie przekraczającymi kalorycznie wartości 300 do 500. Plus sudafedem popijanym litrami coli zero/light/kawą/wodą/energetykami bez cukru. WITAJ ŻOŁĄDKOWY ROZPIERDOLU! Mój organizm musi mnie nienawidzić.
O czym to przede wszystkim świadczy? Że nie ma 3 dni pod rząd kiedy miałabym tą samą wagę. Że moje ubrania wahają się od rozmiaru S do L. Że w jednym tygodniu mogę używać tylko jednej trzeciej mojej szafy. Że porcja jedzenia, która w poniedziałek starcza mi na cały dzień w piątek stanowi jedną setną mojego jadłospisu.
Dzisiaj sobie pofolgowałam. Jutro mogę ważyć od 52,1 do 52,7 (doświadczenie robi swoje, naprawdę potrafię to realnie oszacować!). Cel na piątek: ważyć mniej niż 50 kilo. To co czuję w tym momencie to nie frustracja, nie złość, nie smutek, nie motywacja...to ZNUŻENIE. Cały tydzień będę błagała okropnego pana CZAS, żeby się pospieszył, jednocześnie nie robiąc nic do szkoły i psiocząc, że nie mam kiedy się uczyć.
Jak mam zamiar cel osiągnąć? NAJGŁUPSZYM Z MOŻLIWYCH SPOSOBÓW: głodówką całkowitą bądź posiłkami nie przekraczającymi kalorycznie wartości 300 do 500. Plus sudafedem popijanym litrami coli zero/light/kawą/wodą/energetykami bez cukru. WITAJ ŻOŁĄDKOWY ROZPIERDOLU! Mój organizm musi mnie nienawidzić.