“Najpierw rezygnujesz z drobiazgów, potem z większych rzeczy, a w końcu z wszystkiego. Śmiejesz się coraz ciszej, aż wreszcie zupełnie przestajesz się śmiać. Twój uśmiech przygasa, aż staje się tylko imitacją radości, czymś nakładanym jak makijaż.”
*Bilans:*
- jogurt naturalny + 1 pomarańcz (110kcal)
- wasa "tekturka" + serek topiony i mini tarta ze szpinakiem (280kcal)
- kilka biszkoptów (222kcal)
- budyń "Słodka Chwila" (183kcal)
___________
795 kcal
*Spalone:*
- 2.5h na rowerze stacjonarnym 1100 kcal
Będzie jeszcze: rozciąganie, brzuch, joga
________________________________________
*Jak macie jakieś dobre ćwiczenia na moje uda jak pnie drzew to poproszę

*Odliczam:*
- dni bez wymiotów *(3/?)*
- dni regularnych ćwiczeń *(3/?)*
- dni zdrowego jedzenia *(3/?)*
- dni bez słodyczy *(3/?)*
- dni nawróconej wegetarianki *(2/do końca życia)*
Dzień mimo tego do dupy..

Nie mogę na siebie patrzeć i o mało nie miałam napadu.
Zestresowałam się tym, że w czwartek mam rozmowę kwalifikacyjną

Kurna, ale jestem zjebana... Nie wiem czy chcę jeszcze teraz iść do pracy bo nie będę miała czasu ćwiczyć, ale mimo tego przydałoby się trochę grosza.
Boję się wychodzić do ludzi dziewczyny... Mam wrażenie, że gadają za moimi plecami jaka to ja jestem obleśnie gruba i brzydka. Płakać mi się chce...

Do tego w środę wizyta u psychologa nad którą nadal się zastanawiam czy iść...
*Dajcie mi jakieś rady jak ruszyłyście z wagą w dół...*
Ja nie zeszłam od nie wiadomo kiedy poniżej 64 kg...
Jestem beznadziejna

Ale gdy osiągnę wagę 59 kg obiecałam sobie tatuaż. Jestem słaba i beznadziejna...
Co ja sobie wmawiam, że mi się uda! Gówno prawda

Powodzenia chudziny... Wasz tłuścioch.