Na początek nuta na dziś.
Dziś krótki, lecz męczący dzień w szkole. Widzę, jest Wasze zainteresowanie moim blogiem, więc opisze krótko moją historię. Gotowi?
Zaczęło to się w wakacje, byłam wtedy na wsi, więc był to początek sierpnia. Nigdy nie miałam problemów z wagą, wręcz przeciwnie, byłam chuda. Mam 156 cm. wzrostu i ważyłam około 48 kilo. Zaczęłam się przeglądać w lustrze i stwierdziłam, że coś mi się nie podoba. Mój brzuch nie był płaski do końca, troszkę wystawało. Postanowiłam to zmienić, a że na wsi miałam dużo pracy fizycznej, dodatkowo postanowiłam trochę mniej jeść i biegałam po lesie. Po powrocie (spędziłam tam tydzień) wskoczyłam z ciekawości na wagę. Nic. Ciągle ta sama. Byłam zdenerwowana z tego powodu i postanowiłam sobie, że przez parę dni nic nie zjem. Tak się zaczęły problemy z chorobą. Mało jadłam, czułam z tego satysfakcję, ćwiczyłam, a jak zjadłam to miałam wyrzuty sumienia. Popadałam w złe nastroje, miałam doła, pogłębiało to się, zaczęłam się samo okaleczać.trwało to przez parę miesięcy. Bardzo schudłam, zaczęły mi wystawać kości, nie miałam energii. Ale podobało mi się to, chciałam jeszcze. Moja waga doszła chyba do 37 kilo. Rodzice zauważyli, że coś jest nie tak, mama zrobiła mi awanturę. Nie wytrzymałam, popadłam z nią w konflikt i z nerwów wszystko powiedziałam. Poszłyśmy do lekarza, miałam robione badania krwi, a następnego dnia EKG. Wyniki badań pokazały, że w moim organizmie jest stanowczo za dużo potasu i organizm zaczął sam siebie trawić. Zostałam natychmiast wysłana do lekarza. Wystraszyłam się. Miałam tam rozmowę z psychologiem, po którym stwierdził, że mam anoreksję i początki depresji. Groziło mi zamknięcie na 3 miesiące w szpitalu, lecz nie mogli tego zrobić, póki badania nie będą w normie. Bardzo się wystraszyłam, postanowiłam, że nie chce zostać zamknięta. Doszłyśmy do wniosku, że to ostateczność. Pierw potrzebuje opieki psychiatrycznej. Tego samego dnia pojechałam jeszcze do innego szpitala, gdzie z półtorej godziny leżałam pod kroplówką i wróciłam do domu. Znalazłyśmy z mama poradnie psychiatryczną i umówiłyśmy się na wizytę. Dostałam leki (2 rodzaje. Seronil i Afobam). Musiałam zacząć jeść, byłam pilnowana. Z dnia na dzień jednak odnalazłam w sobie siłę i przestałam się bać jedzenia. stany depresyjne ciągle były, samo okaleczanie też. Z jedzieniem było różnie. Raz dobrze, potem znów mi nie wchodziło. Teraz nadal jestem pod opieką psychiatryczną i dodatkowo chodzę na terapię psychologiczną. Dawkę leków już mam zmniejszoną. Niestety ciągle popadam w łe nastroje, ostatnio z jedzeniem też mam spory problem. Codziennie wchodzę na wagę, jestem zła jak dojdzie mi kilogram. Zaczęłam zastanawiać się nawet nad tym, czy nie zmuszać się do wymiotów. Ciągle wykonuje ćwiczenia. Nie jest prosto i już sama nie wiem czego chce. Obecnie ważę 44 kilo.
Zdjęcie mojej sylwetki:
Dziś krótki, lecz męczący dzień w szkole. Widzę, jest Wasze zainteresowanie moim blogiem, więc opisze krótko moją historię. Gotowi?
Zaczęło to się w wakacje, byłam wtedy na wsi, więc był to początek sierpnia. Nigdy nie miałam problemów z wagą, wręcz przeciwnie, byłam chuda. Mam 156 cm. wzrostu i ważyłam około 48 kilo. Zaczęłam się przeglądać w lustrze i stwierdziłam, że coś mi się nie podoba. Mój brzuch nie był płaski do końca, troszkę wystawało. Postanowiłam to zmienić, a że na wsi miałam dużo pracy fizycznej, dodatkowo postanowiłam trochę mniej jeść i biegałam po lesie. Po powrocie (spędziłam tam tydzień) wskoczyłam z ciekawości na wagę. Nic. Ciągle ta sama. Byłam zdenerwowana z tego powodu i postanowiłam sobie, że przez parę dni nic nie zjem. Tak się zaczęły problemy z chorobą. Mało jadłam, czułam z tego satysfakcję, ćwiczyłam, a jak zjadłam to miałam wyrzuty sumienia. Popadałam w złe nastroje, miałam doła, pogłębiało to się, zaczęłam się samo okaleczać.trwało to przez parę miesięcy. Bardzo schudłam, zaczęły mi wystawać kości, nie miałam energii. Ale podobało mi się to, chciałam jeszcze. Moja waga doszła chyba do 37 kilo. Rodzice zauważyli, że coś jest nie tak, mama zrobiła mi awanturę. Nie wytrzymałam, popadłam z nią w konflikt i z nerwów wszystko powiedziałam. Poszłyśmy do lekarza, miałam robione badania krwi, a następnego dnia EKG. Wyniki badań pokazały, że w moim organizmie jest stanowczo za dużo potasu i organizm zaczął sam siebie trawić. Zostałam natychmiast wysłana do lekarza. Wystraszyłam się. Miałam tam rozmowę z psychologiem, po którym stwierdził, że mam anoreksję i początki depresji. Groziło mi zamknięcie na 3 miesiące w szpitalu, lecz nie mogli tego zrobić, póki badania nie będą w normie. Bardzo się wystraszyłam, postanowiłam, że nie chce zostać zamknięta. Doszłyśmy do wniosku, że to ostateczność. Pierw potrzebuje opieki psychiatrycznej. Tego samego dnia pojechałam jeszcze do innego szpitala, gdzie z półtorej godziny leżałam pod kroplówką i wróciłam do domu. Znalazłyśmy z mama poradnie psychiatryczną i umówiłyśmy się na wizytę. Dostałam leki (2 rodzaje. Seronil i Afobam). Musiałam zacząć jeść, byłam pilnowana. Z dnia na dzień jednak odnalazłam w sobie siłę i przestałam się bać jedzenia. stany depresyjne ciągle były, samo okaleczanie też. Z jedzieniem było różnie. Raz dobrze, potem znów mi nie wchodziło. Teraz nadal jestem pod opieką psychiatryczną i dodatkowo chodzę na terapię psychologiczną. Dawkę leków już mam zmniejszoną. Niestety ciągle popadam w łe nastroje, ostatnio z jedzeniem też mam spory problem. Codziennie wchodzę na wagę, jestem zła jak dojdzie mi kilogram. Zaczęłam zastanawiać się nawet nad tym, czy nie zmuszać się do wymiotów. Ciągle wykonuje ćwiczenia. Nie jest prosto i już sama nie wiem czego chce. Obecnie ważę 44 kilo.
Zdjęcie mojej sylwetki: