Wróciłam do swoich 2400 kcal. To męczące, ale bywa przyjemne, JEDZENIE BYWA PRZYJEMNE, serio. Znaczy, może nie samo jedzenie, a raczej świadomość sukcesu i spełnienia. Lubię tę satysfakcję, jest równie duża jak ta, którą odczuwałam kiedy jadłam 300 kcal... A może i większa? W końcu to znacznie trudniejsze.
A siłownia jest świetna, żałuję, że nie mam czasu częściej. Namówiłam kolegów, chodzą ze mną czasem, czasem mama, czasem chodzę sama. Spodobało mi się cardio.
Do celu coraz mniej, możecie nawet uważać, że ważę dużo, chociaż niedowagę nadal mam. Ważę tyle, ile kiedyś, około 47-48kg, ale waga jakoś stoi w miejscu ostatnimi czasy, schudłam, odzyskałam, a przytyć chyba będzie ciężko. Nadal jestem chuda. Ale jednocześnie czuję, że thigh gap jest coraz mniejszy, gap między łydkami też już zanika... Nie mogę myśleć o swoim wyglądzie zbyt dużo.
Szkoda mi zdrowieć, bo ludzie chyba tracą zainteresowanie mną... czy to czyni ze mnie attention whore?
Jutro studniówka. Boję się, nie wiem co mam robić, walczę z samą sobą i nie wiem, która strona jest słuszna.
Trzymajcie się!
A siłownia jest świetna, żałuję, że nie mam czasu częściej. Namówiłam kolegów, chodzą ze mną czasem, czasem mama, czasem chodzę sama. Spodobało mi się cardio.

Do celu coraz mniej, możecie nawet uważać, że ważę dużo, chociaż niedowagę nadal mam. Ważę tyle, ile kiedyś, około 47-48kg, ale waga jakoś stoi w miejscu ostatnimi czasy, schudłam, odzyskałam, a przytyć chyba będzie ciężko. Nadal jestem chuda. Ale jednocześnie czuję, że thigh gap jest coraz mniejszy, gap między łydkami też już zanika... Nie mogę myśleć o swoim wyglądzie zbyt dużo.
Szkoda mi zdrowieć, bo ludzie chyba tracą zainteresowanie mną... czy to czyni ze mnie attention whore?
Jutro studniówka. Boję się, nie wiem co mam robić, walczę z samą sobą i nie wiem, która strona jest słuszna.
Trzymajcie się!