Ok,zostałam przed sekundą natchniona do tego postu. Zacznijmy od tego: czy jestem zwolenniczką ruchu pro-ana? Tak. Czy zgadzam się z każdą jego częścią? Nope.
Już się tłumaczę. Ruch zakłada, że katowanie się jest ok i jest drogą do sukcesu. I fakt, dla osób o mega silnej woli to jest rozwiązanie. Jednak jak nam wszystkim wiadomo, nie wszyscy jesteśmy terminatorami.
Dla osoby o słabej sile woli (ja),leżenie w łóżku i myślenie o żarciu, kiedy dwa pokoje dalej jest pełna lodówka to po prostu mordęga. I możecie powiedzieć, że osoby o słabej sile woli nie powinny się w ogóle za to brać i mają być tłuste do końca życia, albo mają się ciąć i płakać. No chyba ,że nagle wyczarują i wyciągną siłę woli z rękawa. Jednak ja tak nie uważam.
Myślę, że rozwiązanie jest proste. Pękam (obżeram się) kiedy nic nie robię i kiedy myślę o jedzeniu, a szczególnie wtedy kiedy myślę że nie powinnam jeść. Ironia losu. Potem rzygam i mam wyrzuty sumienia. A kiedy nie jem przez cały dzień? Kiedy mam zawalony kalendarz od rana do wieczora. Po prostu nie mam czasu na myślenie o rzeczach nie związanych z czynnością, którą akurat wykonuję.
Pisanie tego bloga jest świetnym sposobem na zabicie czasu. Dlatego dodaję tak dużo postów.
Popieram dążenie do chorobliwej chudości. Nie popieram myślenia o tym przez cały czas,bo po prostu twierdzę, że to prowadzi do porażki. Przecież to wszystko to nic wielkiego. Chcesz wyglądać tak jak większość bardzo chudych dziewczyn. To nie jest cel nie do osiągnięcia. Gorzej jakbyś obrała sobie za cel wyhodowanie skrzeli i zostanie syrenką. Wtedy masz prawo leżeć i ryczeć,że życie jest ciężkie.
Moja postawa- Positive Pro Ana! Don't eat and be happy.
P.S.oczywiście masz nie być happy jak się nażresz,wtedy to już nie pro-ana.
P.S.2 nie wiem czy ta metoda działa na wszystkich. Może jest wam łatwiej zabić głód własnymi łzami. Nie wiem,to tylko moje zdanie.
Mam nadzieję ,że się na mnie, motylki, nie zdenerwowałyście ;*
Już się tłumaczę. Ruch zakłada, że katowanie się jest ok i jest drogą do sukcesu. I fakt, dla osób o mega silnej woli to jest rozwiązanie. Jednak jak nam wszystkim wiadomo, nie wszyscy jesteśmy terminatorami.
Dla osoby o słabej sile woli (ja),leżenie w łóżku i myślenie o żarciu, kiedy dwa pokoje dalej jest pełna lodówka to po prostu mordęga. I możecie powiedzieć, że osoby o słabej sile woli nie powinny się w ogóle za to brać i mają być tłuste do końca życia, albo mają się ciąć i płakać. No chyba ,że nagle wyczarują i wyciągną siłę woli z rękawa. Jednak ja tak nie uważam.
Myślę, że rozwiązanie jest proste. Pękam (obżeram się) kiedy nic nie robię i kiedy myślę o jedzeniu, a szczególnie wtedy kiedy myślę że nie powinnam jeść. Ironia losu. Potem rzygam i mam wyrzuty sumienia. A kiedy nie jem przez cały dzień? Kiedy mam zawalony kalendarz od rana do wieczora. Po prostu nie mam czasu na myślenie o rzeczach nie związanych z czynnością, którą akurat wykonuję.
Pisanie tego bloga jest świetnym sposobem na zabicie czasu. Dlatego dodaję tak dużo postów.
Popieram dążenie do chorobliwej chudości. Nie popieram myślenia o tym przez cały czas,bo po prostu twierdzę, że to prowadzi do porażki. Przecież to wszystko to nic wielkiego. Chcesz wyglądać tak jak większość bardzo chudych dziewczyn. To nie jest cel nie do osiągnięcia. Gorzej jakbyś obrała sobie za cel wyhodowanie skrzeli i zostanie syrenką. Wtedy masz prawo leżeć i ryczeć,że życie jest ciężkie.
Moja postawa- Positive Pro Ana! Don't eat and be happy.
P.S.oczywiście masz nie być happy jak się nażresz,wtedy to już nie pro-ana.
P.S.2 nie wiem czy ta metoda działa na wszystkich. Może jest wam łatwiej zabić głód własnymi łzami. Nie wiem,to tylko moje zdanie.
Mam nadzieję ,że się na mnie, motylki, nie zdenerwowałyście ;*