Piękna dziś pogoda - tylko jak się z niej cieszyć skoro "pogoda ducha" jest ciemna i pochmurna?
Chciałbym się wyrwać z tego letargu, znaleźć jakiś cel inny niż jedzenie czy niejedzenie. Odnaleźć coś co sprawi mi przyjemność, pozwoli mi się cieszyć... Co mam zrobić? Jak się nie poddać? Jak nie zmarnować tych pięknych lat życia? Na razie wszystko zmierza ku przepaści. Chcę walczyć, to jedyna szansa. Ale która to z kolei już walka.. Każda kończy się tak samo - większą restrykcją niż na początku co zmierza ku samozagładzie. Nie chcę tak żyć. Chcę mieć ważniejsze wartości niż to wszystko związane z chorobą. Dam radę sam? Niech mnie coś w końcu otrzeźwi!