Więc trochę zawaliłam, przyznaje. Do jakiegoś piątku mój bilans utrzymywał się do 600kcal ale w piątek stało się coś o czym wolałabym nie mówić. Mieliśmy w szkole małą imprezę gdzie była masa żarcia, tony ohydnego tłustego żarcia. Oczywiście ja nie mogłam się oprzeć więc zjadłam prawie wszystko. Według moich obliczeń w piątek i sobotę zjadłam po 1500kcal, wybornie. Dziś wzięłam się za siebie i zaczynam ćwiczyć, koniec bycia leniem.
Bilans na dziś:
-sushi z łososiem x4 160kcal
-zupa warzywna 150kcal
-3małe naleśniki bez mleka 180kcal
Razem:490kcal
Nie jest źle, ale też nie jest dobrze. Jutro planuje wytrzymać na samej wodzie ew jabłku a po południu zjem tą zupę. Postaram się zrezygnować z kolacji ale nie wiem czy to możliwe. W każdym razie kupiłam sobie słodzik i trochę kostek rosołowych. Nie planuje już dziś jedzenia, o niee. Chudego!
Bilans na dziś:
-sushi z łososiem x4 160kcal
-zupa warzywna 150kcal
-3małe naleśniki bez mleka 180kcal
Razem:490kcal
Nie jest źle, ale też nie jest dobrze. Jutro planuje wytrzymać na samej wodzie ew jabłku a po południu zjem tą zupę. Postaram się zrezygnować z kolacji ale nie wiem czy to możliwe. W każdym razie kupiłam sobie słodzik i trochę kostek rosołowych. Nie planuje już dziś jedzenia, o niee. Chudego!