Moja waga już na początku skacze jak cholera. Wczoraj 52(+0,1) wiem, że to mało, ale już się ucieszyłam że nie widzę tej 2 ale oczywicie sie nawpieprzałam jeszcze dodatkowo! Zjadłam, ach szkoda mówić - lay's bolą mnie najbardziej.
Dzsiaj na wadzę 51,5 (-0,5), ale co? Matka pojechała nie ma obiadu - zjedz kebsa i tak zrobiłam. Dobrze że to mój dzisiaj jedyny posiłek.
Właśnie.. Nie ma mamy, ale jest tata. Tata nie będzie sprawdzał czy jem, bo w sumie sami moi rodzice nie sprawdzają, ale jak mama częstuje mnie obiadem a ja odmówię to jest zaraz, a co takiego jadłaś? Tak więc dzisiaj już nic nie jem, no i jutro tym bardziej! Tak więc .. trzymajcie kciuki bym dała radę, bo jestem cholernie załamana tym, że mimo iż czuje motywację i tak jem i nie patrzę co jem..
Dzsiaj na wadzę 51,5 (-0,5), ale co? Matka pojechała nie ma obiadu - zjedz kebsa i tak zrobiłam. Dobrze że to mój dzisiaj jedyny posiłek.
Właśnie.. Nie ma mamy, ale jest tata. Tata nie będzie sprawdzał czy jem, bo w sumie sami moi rodzice nie sprawdzają, ale jak mama częstuje mnie obiadem a ja odmówię to jest zaraz, a co takiego jadłaś? Tak więc dzisiaj już nic nie jem, no i jutro tym bardziej! Tak więc .. trzymajcie kciuki bym dała radę, bo jestem cholernie załamana tym, że mimo iż czuje motywację i tak jem i nie patrzę co jem..