Dzisiaj z jedzeniem to jakaś porażka. Od samego rana miałam ochotę na coś słodkiego. Wszyscy są tacy uprzejmi, strasznie kuszą mnie wieloma słodkościami. Na szczęście udało mi się im oprzeć, aż do kolacji - podwójna porcja makaronu, a potem jeszcze w pokoju mus bananowy i połowa batonika proteinowego (fakt faktem łącząc te dwie rzeczy wychodzi tylko 200 kcal, ale...).
Nie wiem co się dzisiaj ze mną dzieje. Pod koniec dnia miło spędziłam czas na dyskotece grając w gry z moim crushem i znajomymi, ale jak wróciłam, od razu rzuciłam się na pozostałości orzeszków. No, skończyłam. Przynajmniej nie będzie kusić. Idiotka.
Generalnie cały dzień minął mi na ćwiczeniu roli na spektakl. Dostałam masę tekstu, który muszę nauczyć się na niedzielę i bardzo się stresuję, ale z jednej strony podoba mi się ta dyscyplina. Jak w prawdziwym teatrze. Doszła jeszcze dzisiaj improwizacja taneczna i kolejna praca z wierszem. Mam taki wspaniały zespół, znamy się tak krótko, a już czuję, że pod koniec rozpłaczę się jak małe dziecko. Na szczęście jeszcze dużo czasu.
Jestem taka zmęczona... Obawiam się, bo wiem, że jeśli się nie nauczę poniosę p o w a ż n e konsekwencje. Nie mam dziś wyczucia, z góry przepraszam za tak nudny wpis.
śniadanie: jogurt naturalny ze słonecznikiem, kromka brązowego chleba z serkiem do smarowania ze szczypiorkiem, papryka i pomidor
obiad: barszcz czerwony z ziemniakami, naleśnik z twarożkiem
kolacja: porcja białego makaronu z serem w sosie + trochę mniejsza porcja brązowego z warzywami
międzyczasie: syf. i orzeszki. dużo orzeszków.
Nie wiem co się dzisiaj ze mną dzieje. Pod koniec dnia miło spędziłam czas na dyskotece grając w gry z moim crushem i znajomymi, ale jak wróciłam, od razu rzuciłam się na pozostałości orzeszków. No, skończyłam. Przynajmniej nie będzie kusić. Idiotka.
Generalnie cały dzień minął mi na ćwiczeniu roli na spektakl. Dostałam masę tekstu, który muszę nauczyć się na niedzielę i bardzo się stresuję, ale z jednej strony podoba mi się ta dyscyplina. Jak w prawdziwym teatrze. Doszła jeszcze dzisiaj improwizacja taneczna i kolejna praca z wierszem. Mam taki wspaniały zespół, znamy się tak krótko, a już czuję, że pod koniec rozpłaczę się jak małe dziecko. Na szczęście jeszcze dużo czasu.
Jestem taka zmęczona... Obawiam się, bo wiem, że jeśli się nie nauczę poniosę p o w a ż n e konsekwencje. Nie mam dziś wyczucia, z góry przepraszam za tak nudny wpis.
śniadanie: jogurt naturalny ze słonecznikiem, kromka brązowego chleba z serkiem do smarowania ze szczypiorkiem, papryka i pomidor
obiad: barszcz czerwony z ziemniakami, naleśnik z twarożkiem
kolacja: porcja białego makaronu z serem w sosie + trochę mniejsza porcja brązowego z warzywami
międzyczasie: syf. i orzeszki. dużo orzeszków.