Czasem wystarczy odrzucić mały kubek kawy dwa razy dziennie, aby być pełną spokoju.
Kawa.
Największa miłość i zapalnik.
Teraz sączę sobie zbożową kujawiankę.
Dzisiaj bez wiersza, bo czas spaść na moment na ziemię. Mam u swojego boku najukochańszego karzełka (151,5m wzrostu) który zawsze powoduje, że to wszystko co złe i siedzi we mnie po prostu wychodzi. Nagle bycie wychudzonym introwertykiem przestaje być ważne, bo wiem - że nie dam rady być dobrym przyjacielem. Te dni były dobre, bo dotarło do mnie, że ktoś jest ze mną - nawet więcej niż jedna osoba. Że ktoś mnie potrzebuje, aby coś mi powiedzieć - coś smutnego, wesołego, szokującego. Ja kocham słuchać innych, kocham na ich patrzeć - naprawdę kocham innych ludzi. Nie umiem wytłumaczyć wszystkich sprzeczności we mnie, nie rozumiem ich, ale już nie muszę. W 2017 roku chcę pozbyć się przywiązania do zaburzeń mentalnych jako jakieś oznaki wspaniałości czy wyjątkowości.
Spoglądam za siebie na rok 2016.
Zrobiłam bardzo dużo rzeczy.
-nieudany związek z pewną osobą.
-dużo wspólnych wypadów z W.
-zostałam wieszczem narodowym.
-wyszłam z zaburzeń odżywiania w pewnym stopniu (przestałam się skupiać na jedzeniu, godzinach, mniej na kaloriach)
-byłam na Światowych Dniach Młodzieży.
-stałam się altruistką, byłam wcześniej egocentryczna.
-zamknęłam jadaczkę i nauczyłam się milczeć w momentach pewnych.
-zaczęłam spoglądać na życie z innej perspektywy.
-zaczęłam przyjaźń z pewnymi osobami.
-pomogłam pewnej dziewczynie odnaleźć siebie.
-wróciłam do wagi idealnej dla mnie (chociaż i tak za dużej)
-napiłam się poraz pierwszy alkoholu (zawsze chciałam, nie tak dużo)
-skończyłam pierwszą liceum ze średnią 4,51 a w drugiej uczę się nawet dobrze.
Życzę wam moi drodzy wszystkiego najlepszego wraz z nadchodzącym rokiem, pozdrawiam wszystkich serdecznie.
Kawa.
Największa miłość i zapalnik.
Teraz sączę sobie zbożową kujawiankę.
Dzisiaj bez wiersza, bo czas spaść na moment na ziemię. Mam u swojego boku najukochańszego karzełka (151,5m wzrostu) który zawsze powoduje, że to wszystko co złe i siedzi we mnie po prostu wychodzi. Nagle bycie wychudzonym introwertykiem przestaje być ważne, bo wiem - że nie dam rady być dobrym przyjacielem. Te dni były dobre, bo dotarło do mnie, że ktoś jest ze mną - nawet więcej niż jedna osoba. Że ktoś mnie potrzebuje, aby coś mi powiedzieć - coś smutnego, wesołego, szokującego. Ja kocham słuchać innych, kocham na ich patrzeć - naprawdę kocham innych ludzi. Nie umiem wytłumaczyć wszystkich sprzeczności we mnie, nie rozumiem ich, ale już nie muszę. W 2017 roku chcę pozbyć się przywiązania do zaburzeń mentalnych jako jakieś oznaki wspaniałości czy wyjątkowości.
Spoglądam za siebie na rok 2016.
Zrobiłam bardzo dużo rzeczy.
-nieudany związek z pewną osobą.
-dużo wspólnych wypadów z W.
-zostałam wieszczem narodowym.
-wyszłam z zaburzeń odżywiania w pewnym stopniu (przestałam się skupiać na jedzeniu, godzinach, mniej na kaloriach)
-byłam na Światowych Dniach Młodzieży.
-stałam się altruistką, byłam wcześniej egocentryczna.
-zamknęłam jadaczkę i nauczyłam się milczeć w momentach pewnych.
-zaczęłam spoglądać na życie z innej perspektywy.
-zaczęłam przyjaźń z pewnymi osobami.
-pomogłam pewnej dziewczynie odnaleźć siebie.
-wróciłam do wagi idealnej dla mnie (chociaż i tak za dużej)
-napiłam się poraz pierwszy alkoholu (zawsze chciałam, nie tak dużo)
-skończyłam pierwszą liceum ze średnią 4,51 a w drugiej uczę się nawet dobrze.
Życzę wam moi drodzy wszystkiego najlepszego wraz z nadchodzącym rokiem, pozdrawiam wszystkich serdecznie.