Wróciłam z detoxu. Przepraszam, że milczałam. Zawieszam prowadzenie bloga na czas nieokreślony. Schudłam na dx jakieś 5 kg w... niepełne 10 dni. Jestem wyniszczona. Wypuścili chodzący wrak. A zespół abstynencyjny trwa. Tak, szczupłe jest piękne... ale... gdy sterczą same kości, ręce jak patyki, bez siły... w pewnym momencie się patrzy na siebie i...? Rzygać się chce. Jestem żywym trupem. Uczę się jeść - cokolwiek, a wszystko więźnie w gardle. Nie trzymam ciepłoty, nie poznaję siebie, jestem na lekach. Klęczę... jednak nie mogę być bez leków - neuroleptyki, antydepresanty, przeciwpadaczkowe i przeciwlękowe... Ciśnienie mi szaleje... puls... czasem nawet 146/minutę... Chcesz osiągnąć ten stan? Chcesz poznać moje życie? Strach, urojenia i... CAŁKOWITY BRAK KONTROLI.
[.fucking perfect skinny bitch!]
...wbili w ziemię, zabrali mi godność, pierwszy raz poznałam stan, gdy nie umiałam powiedzieć słowa na widok białego fartucha. i SŁOWA, SŁOWA... wypowiadane, tak, jakbym i tak nic nie rozumiała... Śmiechy, krzyki, dygresje, uwagi, pogardliwe spojrzenia. Swój nasty detox spędziłam zamknięta w kiblu, lub pod kocem. I jedyne co dźwięczało w głowie: "Zostawcie mnie...", brak siły by kogokolwiek zawołać. Życie. To jest cena jaką płaci się za złudzenia. Czy wrócę do żywych? Nie wiem, dzisiaj walczę nie tylko o siebie, swoją duszę, ale i "ciało" - zwłoki, które ledwie posuwają się z miejsca na miejsce. Uczę się chodzić... Najmniejsze w domu ciuchy wiszą, ciężko mi siedzieć, leżeć... Boję się... A gdy łapie mnie napad lęku - z trudem się trzymam. Powiesz mi, że to znasz? Grzałam wiele lat, ale ten detox to apogeum mojego upadku... taaa... Xanaxy, Lexotany, Lorafeny, Clony, Zolpici, Dormicum, Tramadole... PIERDOLĘ! Od dawna śpię po 2 h/dobę lub wcale. Ledwie widzę na oczy. Z trudem się myję, nie umiem siebie samej dotykać - chcesz wiedzieć więcej? Chcesz upaść? Studia najprawdopodobniej muszę przełożyć na przyszły rok... Hah, a tak wiele chciałam... I? Leżę. A najgorsze jest to, że nie umiem mówić. Nieważne. Walczę o życie. Trzymam się tej [cenzura] ściany, ale wciąż się ślizgam... Kończę, nie mam siły... Wrócę. Kiedy? Nie wiem.
NIEDOSTĘPNA DO ODWOŁANIA.
Brak adekwatnych słów.
Powiem tylko jedno - cena za niektóre marzenia jest zbyt wysoka. KURWAAA NIE MOGĘ, JA JUŻ NIE WIDZĘ SAMEJ SIEBIE, NIE MAM TWARZY... Ale zrzuciłam 40 kg w niespełna 9 miesięcy...
.
[.fucking perfect skinny bitch!]
...wbili w ziemię, zabrali mi godność, pierwszy raz poznałam stan, gdy nie umiałam powiedzieć słowa na widok białego fartucha. i SŁOWA, SŁOWA... wypowiadane, tak, jakbym i tak nic nie rozumiała... Śmiechy, krzyki, dygresje, uwagi, pogardliwe spojrzenia. Swój nasty detox spędziłam zamknięta w kiblu, lub pod kocem. I jedyne co dźwięczało w głowie: "Zostawcie mnie...", brak siły by kogokolwiek zawołać. Życie. To jest cena jaką płaci się za złudzenia. Czy wrócę do żywych? Nie wiem, dzisiaj walczę nie tylko o siebie, swoją duszę, ale i "ciało" - zwłoki, które ledwie posuwają się z miejsca na miejsce. Uczę się chodzić... Najmniejsze w domu ciuchy wiszą, ciężko mi siedzieć, leżeć... Boję się... A gdy łapie mnie napad lęku - z trudem się trzymam. Powiesz mi, że to znasz? Grzałam wiele lat, ale ten detox to apogeum mojego upadku... taaa... Xanaxy, Lexotany, Lorafeny, Clony, Zolpici, Dormicum, Tramadole... PIERDOLĘ! Od dawna śpię po 2 h/dobę lub wcale. Ledwie widzę na oczy. Z trudem się myję, nie umiem siebie samej dotykać - chcesz wiedzieć więcej? Chcesz upaść? Studia najprawdopodobniej muszę przełożyć na przyszły rok... Hah, a tak wiele chciałam... I? Leżę. A najgorsze jest to, że nie umiem mówić. Nieważne. Walczę o życie. Trzymam się tej [cenzura] ściany, ale wciąż się ślizgam... Kończę, nie mam siły... Wrócę. Kiedy? Nie wiem.
NIEDOSTĘPNA DO ODWOŁANIA.
Brak adekwatnych słów.
Powiem tylko jedno - cena za niektóre marzenia jest zbyt wysoka. KURWAAA NIE MOGĘ, JA JUŻ NIE WIDZĘ SAMEJ SIEBIE, NIE MAM TWARZY... Ale zrzuciłam 40 kg w niespełna 9 miesięcy...
.