“Kiedy ktoś szuka [...] wówczas łatwo może się zdarzyć, że oczy jego widzą już tylko to, czego szukają, że nie jest w stanie niczego znaleźć, nic do siebie dopuścić, bo myśli tylko o tym, czego szuka, bo ma przed sobą cel, bo jest opętany myślą o celu. Wszak szukać znaczy mieć cel. Zaś znajdować, to być wolnym, być otwartym, nie mieć żadnego celu.”
Zacząć żyć,żyć beztrosko. Żyć nie martwiąc się o ilość zjedzonych kalorii,żyć nie martwiąc się o wagę, po prostu żyć. Chodzić na randki,przeżywać sercowe rozterki,spotykać się z przyjaciółmi,rozmawiać...
Czasem wydaje mi się,że to takie nieosiągalne. Dogonić szczęście,żyć każdą chwilą,chwytać garściami,to co najlepsze-czy to jeszcze możliwe?
To jedyne pytanie,na które na razie szukam odpowiedzi.
"Jesteś chudziutka","Ważysz idealnie"," Po co to robisz?","Skończ z tym,wyznacz sobie jakiś cel w życiu inaczej nie będzie dla Ciebie ratunku". Słyszę,a raczej czytam to codziennie.
Wbrew pozorom skończenie z tym nie jest łatwe. Prawdopodobnie nigdy nie będzie. Kasując bilet w tą stronę zaczynasz walkę o samą siebie,walkę o słabości. Skazujesz się na to wszystko,o czym kiedyś być może czytałaś.
Zaczynając z tym nie sądziłam,że zajdzie to tak daleko,że stracę chęć do życia,chęć do wszystkiego.
A na początku wyglądało,to tak niewinnie. Przecież,jak zwymiotuję raz czy dwa,zrobię małą głodówkę,to nic się nie stanie,prawda?
Czy wyznaczenie celu jest łatwe,gdy nie masz żadnych perspektyw? Zmotywować się? Siła motywacji jest uzależniona od wartości i atrakcyjności celu,ale kiedy go nie ma? Co wtedy?
Jedyne o czym myślisz,to waga.
Przy takich myślach jaki cel możesz wyznaczyć? Otóż to,wszystko krąży wokół choroby.
Wszystko,co robisz robisz tylko dla niej. Wstajesz dla niej z myślą,że dziś kolejny dzień ćwiczeń.
Mimo tego,że tak bardzo chciałabyś z tym skończyć,to jednak nie możesz. Coś Cię w tym trzyma,coś jednak podpowiada,że masz przy tym zostać.
Mimo tego,że chodzić do psychologa i jakoś Ci pomaga,pozwala dostrzec Ci pewne rzeczy,to mimo wszystko nie umiesz z tym skończyć.
Waga,czuły punkt,granica której w rozmowie ze mną się nie przekracza. Jedno słowo,które potrafi doprowadzić do płaczu. A co kiedy nie możesz jej utrzymać? Kiedy ciągle się waha? Kiedy przez pewien okres zatrzymuje się na tej niższej granicy
jesteś zadowolona,że jednak może Ci się udało.
Ale kiedy wszystko wraca do normy,tzn. wahania bez "skrupułów" powracają czujesz frustrację, jesteś cholernie zirytowana,czujesz pewien rodzaj żalu. Powraca też płacz,płaczesz godzinami po nocach,aż wreszcie zasypiasz.
Masz już dosyć,tak bardzo,bardzo chcesz z tym skończyć,ale...
Właśnie. Zawsze jest jakieś "ale".
Chciałabym wyjechać,coś zrobić aby choć trochę oderwać się od tej cholernej rzeczywistości,ale tu są obowiązki. Szkoła,mieszkanie.
Z sunią nie byłoby problemu,chętnie zabrałabym ją ze sobą,ale zawsze jest coś co przeszkodzi.
Thinspiracje/inspiracje:
Frustracja,lęk,samotność,irytacja,ból...
To tak niewiele z tego co czuję.
Kiedyś będzie lepiej. Podobno.
Chudego.
Berenika