Kusi mnie, aby zajrzeć na wagę, ale z drugiej strony boję się tego, co mogę tam zobaczyć ... Boję się, że może mnie to podłamać przed końcem roku. Złożyłam zamówienie internetowym na kilka witariańskich słodyczy i batoników. Przyjdą wcześniej, ale otworzę je dopiero w urodziny! Kocham raw food, bo mogę jeść to na co mam ochotę i nie obawiać się o złe samopoczucie, czy przyrost wagi. Ten fakt sprawił, że udało mi się wyjść samodzielnie z anoreksji, która zaczynała przybierać bardzo niebezpieczny obrót. Anoreksja jest bardzo wymęczającą chorobą. Kontrolowanie siebie, liczenie kalorii, ćwiczenia do utraty tchu, nienawiść, obelgi, smutek, krew, łzy, siniaki, blizny ... Cena za chudość, łamliwość i kruchość.
Perfekcja w umyśle anorektyczki zmienia się z każdym kolejnym celem. Moją perfekcyjną liczbą było 68, ale kiedy do niej dotarłam zaczęłam myśleć o 58 i 48. Mówiłam sobie, że jak już je osiągnę, to zgłoszę się do szpitala i lekarza. Na szczęście zmieniłam zdanie ... A i tak oberwało moje zdrowie - organy wewnętrzne, jak nerki, wątroba i serce.
Ja wiem, że będąc motylkiem pro any / chorą na zaburzenia odżywiania nie myślisz o konsekwencjach wycieńczającego stylu życia i psychiki. Wierzysz, że uda się żyć wieki na 500 kalorycznej diecie złożonej z bezwartościowego pożywienia. Może po jakimś czasie zauważysz, że przemiana materii tak bardzo zwolni, że będziesz musiała jeść mniej, albo jeszcze więcej ćwiczyć. Ja zeszłam z 1000 kalorii do 800, następnie do 500, a potem 400 i 200 ...
Często się załamywałam i robiłam przerwy w diecie, tyłam, przeczyszczałam się i wracałam do nie jedzenia. Moje chore alter ego dążyło do śmierci, do kostnicy, do rozmiaru zero zero, a ta cichsza JA chciała jeszcze żyć, bo miała marzenia ...
Kiedy ma się naście dwadzieścia lat nie myśli się o przyszłości, o zdrowiu, o konsekwencjach stylu życia pro ana. Rozumiem każdego, kto prowadzi taki blog i się temu poświęca. Też taka byłam. Do granic możliwości.
Bardzo bym chciała, aby choć jedna osoba czytająca mnie oprzytomniała - Tak się nie da, ale gdzieś w psychice zrodzi się bunt i nadzieja na powrót do życia. Ono nie będzie normalne, bo zawsze będzie związane z jedzeniem lub jakimiś innymi przyzwyczajeniami, którymi odgrodzimy się od bolącej przeszłości.
viandraw.pl/(…)in-my-mind-nie-jestes-warta-pro-any…
Przeczytaj mój tekst o dekalogu pro any i udostępnij go, jeśli znasz kogoś związanego z tym nurtem. Zawsze jest nadzieja. Do mnie też pisały laski, że jestem chora, głupia bla bla bla ... Nie chciałam ich słuchać, ale teraz wspominam ich słowa z rozwagą. Gdyby nikt o mnie nie walczył, nawet obce mi osoby, to by mnie tu pewnie dziś nie było ...